Jak wspomnieć o starych, zapomnianych drogach, o których już prawie nikt nie pamięta oprócz mieszkańców danego miasteczka czy wsi? O tych właśnie ścieżkach wspomina Sylvian Tesson w ksiażce pt. Na dzikich ścieżkach wydawnictwa Noir sur Blanc.
Główny bohater po przejściu wypadku postanawia sobie, że jeśli stanie na nogi, to przejdzie wzdłuż i wszerz Francję, wszędzie tam, gdzie nie wspomina się o danych punktach w przewodnikach czy książkach. Tak się właśnie stało. Swoją wędrówkę rozpoczyna od przełęczy Tende w południowo-wschodniej Francji aż do półwyspu Cotentin.
Swoją wyprawę główny bohater, który jest zarazem autorem tej książki, planuje już w szpitalu po wypadku. Sami dobrze wiecie, że leżąc w szpitalnym łóżku można mieć wiele czasu na przemyślenia, na marzenia czy planowanie najbliższej przyszłości.
Autor tą publikacją chce zwrócić uwagę na tereny, które według francuskich władz są najbardziej opóźnione w swoim rozwoju. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to dziennik całej podróży, a bardziej wędrówki głównego bohatera po Francji. Razem z nim przez jedenaście tygodni możemy odkrywać rzeczy, które zostają nam przyćmione przez najnowsze technologie.
Autor tą publikacją chce zwrócić uwagę na tereny, które według francuskich władz są najbardziej opóźnione w swoim rozwoju. Mogę śmiało powiedzieć, że jest to dziennik całej podróży, a bardziej wędrówki głównego bohatera po Francji. Razem z nim przez jedenaście tygodni możemy odkrywać rzeczy, które zostają nam przyćmione przez najnowsze technologie.
Ciekawostką, którą znajdziemy na łamach książki jest to, że we Francji miejsca kultu maryjnego znajdują się przede wszystkim w grotach i przy źródłach. Przy waszej kolejnej bądź pierwszej podróży do Francji zwróćcie na to szczególną uwagę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz