Niedawno przedstawiałam Wam test jednego z czytelników bloga o pseudonimie Brux. Dzisiaj przyszedł czas na jego drugi tekst, za który bardzo dziękuję, o Mieście zaginionych dzieci.
Innym bardzo ciekawym w swojej formie francuskim dziełem filmowym jest Miasto zaginionych dzieci Jeana Pierra Jeuneta i Marca Caro. Fabuła została osadzona w magicznym klimacie lat dwudziestych i wynalazkach wyprzedających swoją epokę, ale w świecie pogrążonym w rozpadzie zarówno materialnym jak i etycznym. Operatorsko obraz eksponowany jest w zniekształconych ujęciach z przewagą kolorystyki zielni i czerwieni niczym obrazy destrukcyjnej urbanistyki w grafikach francuskiego architekta Seba Janiaka. Ta czerwień symbolizującą korozję i zieleń odnosząca się do glonów ma sugerować głębokie zaniedbanie każdego z aspektów życia.
W tym tle ponurej rzeczywistości wydawało by się pozbawionej wszelkiej nadziei na normalność, tli się jedna z najcenniejszych wartości, jaka w tamtym świecie przetrwała a jest nią relacja prawdziwej przyjaźni. Odkrywamy ją w osobie głównego bohatera, który w poszukiwaniu porwanego przez Cyklopy małego zaprzyjaźnionego chłopca Pasibrzuszka, nawiązuje więź z grupą osieroconych dzieci trudniących się grabieżą dla sierocińca prowadzonego przez pazerne zmutowane siostry. Pomiędzy naszym bohaterem a Kruszyną, dziewczynką przewodzącą grupie dzieci, zachodzi relacja przyjaźni, którą łatwo odczytać jako potrzebę relacji rodzinnych.
W filmie autorzy kilkukrotnie nawiązywali do potrzeby poświęcania się dla wyższych uczuć, które sąsiadują z egocentryzmem intelektualnym nie pozbawionym wad. Symbolem tego jest wynalazca, który potrafił dawać życie, lecz po serii nieudanych genetycznie dzieł mających stanowić jego rodzinę, porzucił obcowanie z rzeczywistym światem. Każda z sztucznie stworzonych przez niego postaci miała wadę, a największe dzieło życia - człowiek super inteligentny wciąż samodzielnie szukało rozwiązania dla swojego problemu - braku snu. Być może chodzi o symbolikę pozbawienia marzeń przez intelekt. To na jego zlecenie porywane są dzieci aby przy ich pomocy mógł pogrążyć się w błogim śnie - niewinności. Lecz zaskoczeniem okazuje się, że dzieci nie mają oczekiwanego spokojnego snu, ale same koszmary.
W ostateczności, wynalazca, przy udziale naszych bohaterów postanawia zniszczyć efekty swojej pracy. To kolejny film przy którego oglądaniu, trzeba umieć lawirować pomiędzy symbolami, ale wydaje mi się, że cała frajda z oglądania filmów na tym właśnie polega. Dlatego gorąco polecam.
- Brux dla najlepszego bloga o Francji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz